Queen Charlotte Track - dzień II
Następnego ranka dzień zaczynam od full English breakfast + mocna kawa.
Dziś do pokonania ponad 30 kilometrów szlaku z dwoma podejściami na ok 400 m npm
- orientacyjny czas pokonania trasy 9 h
Niestety widok z okien Punga Coves nie nastraja optymistycznie
- pada rzęsisty deszcz, a chmury przetaczają się po okolicznych wzgórzach.
Wzgórza generalnie niewysokie 600-800 m npm
przypominają Góry Świętokrzyskie - tylko brak tutaj gołoborzy ;)
przypominają Góry Świętokrzyskie - tylko brak tutaj gołoborzy ;)
Pijąc kawę zapoznajemy się ze szczegółową trasą ...
Ruszamy z Punga Cove od razu z mocnym podejściem na punkt widokowy
a później grzbietami wzgórz aż do ...
... Lachmara Lodge - gdzie jest zarezerwowany następny nocleg,
co oznacza w praktyce zejście ze szlaku (40 min dodatkowej trasy)
Całe szczęście, jak wyruszałem na szlak o 10h26 (22h26 w Warszawie) dosłownie przestało podać - wprost nie mogłem uwierzyć,
bo przygotowałem się na ostre smaganie deszczem ;)
Czas przywitać się ze szlakiem - wielkie liście paproci, skąpane w porannym deszczu.
Przyjmuję do wiadomości orientacyjne czasy przejścia
- z Torea Saddle mam jeszcze ok 2,5 godziny do naszego noclegu.
Deszcz ustał ale miejscami zamienił szlak w sieć strumyków.
Gliniane podłoże stało się śliskie,
ale dwa dobre kijaszki w rękach pozwoliły maszerować dalej bez przeszkód.
Tym bardziej, że jna pierwszym punkcie widokowym "złapałem" w końcu zasięg GSM
- dostałem dwa SMSy od kochanej Elizy, że m.in.
Erni liczy na paluszkach niedziele do powrotu Dadusiaka ;)
Erni liczy na paluszkach niedziele do powrotu Dadusiaka ;)
Chmury powoli ustępowały - krajobraz w kierunku Wyspy Północnej (do Wellington 53 km).
A z drugiej strony zbocza mała zatoczka...
Szlak urozmaicały takie oto naturalne rzeźby ...
Dochodzę do głównego punktu widokowego - a tam widok nieziemski ...
Dla fanów nauk ilościowych, tudzież geografii - dodatkowo odległości ...
OK teraz no comment ;)
Idę dalej, w końcu na szlaku małe polonica (do Warszawy 17 138 km).
Idę, idę i tylko szumią paprocie - generalnie mało jest ludzi na szlaku - średnio 5 os/1h
Ostatnim rzutem migawki uchwyciłem prom powracający do Wellington.
Czas na pierwszy postój w Black Rock Shelter - jest woda-deszczówka, a stoły i ławki w środku.
Czasami szlak zamienia się w zieloną ścieżkę - ale generalnie jest dobrze utrzymany.
Na jednej z przełęczy koło Portage Resort - pomnik upamiętniający żołnierzy z okolicznych wiosek, którzy zginęli w I Wojnie Światowej.
Generalnie I Wojna Światowa jest tutaj znacznie bardziej zapamiętana niż II, gdyż więcej Nowozelandczyków oddało życie za Koronę Brytyjską jako wierni poddani.
W czasie II Wojny Światowej Japończycy byli za dalekonawet, aby zbombardować miasta w Nowej Zelandii, nie mówiąc o inwazji- dlatego też stacjonowało tutaj bardzo dużo wojsk amerykańskich szkolących rekrutów.
Później Amerykanie przerzucali żołnierzy na pobliskie wyspy Pacyfiku m.in. z Wellington wyruszyły siły desantowe do walk o wyspę Guadalcanal w archipelagu Wysp Salomona. Kto czytał lub oglądał "Cienką czerwoną linię" ?
Dla prowincjonalnej Nowej Zelandii wojska amerykańskie z całą logistyką to była prawdziwa sensacja - również obyczajowa z dużą liczbą par mieszanych ;) "Yankee boys + Kiwi girls"
(między nami Polakami: Kiwi girls nie są szczególnie urodziwe ;) )
Generalnie I Wojna Światowa jest tutaj znacznie bardziej zapamiętana niż II, gdyż więcej Nowozelandczyków oddało życie za Koronę Brytyjską jako wierni poddani.
W czasie II Wojny Światowej Japończycy byli za dalekonawet, aby zbombardować miasta w Nowej Zelandii, nie mówiąc o inwazji- dlatego też stacjonowało tutaj bardzo dużo wojsk amerykańskich szkolących rekrutów.
Później Amerykanie przerzucali żołnierzy na pobliskie wyspy Pacyfiku m.in. z Wellington wyruszyły siły desantowe do walk o wyspę Guadalcanal w archipelagu Wysp Salomona. Kto czytał lub oglądał "Cienką czerwoną linię" ?
Dla prowincjonalnej Nowej Zelandii wojska amerykańskie z całą logistyką to była prawdziwa sensacja - również obyczajowa z dużą liczbą par mieszanych ;) "Yankee boys + Kiwi girls"
(między nami Polakami: Kiwi girls nie są szczególnie urodziwe ;) )
Zostało już tylko 2 h drogi do celu.
W Nowej Zelandii - wszędzie są paprocie - dosłownie i ...
W Nowej Zelandii - wszędzie są paprocie - dosłownie i ...
... i w przenośni
I w ten sposób dotarłem do Lachmara Lodge (na dole)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz