Strony

czwartek, 8 listopada 2012

1 listopada w Nowej Zelandii można porównać do 1 maja w Polsce 
a ponieważ Kiwi (jak o sobie mówią Nowozelandczycy) bardzo cenią sobie kontakt z przyrodą
więc kwiaty dosłownie opanowały niektóre ulice.








Warto też poświęcić kilka słów architekturze domów w Nowej Zelandii 
-  Kiwi nie znają blokowisk, gdyż 99 proc. z nich mieszka  w jednorodzinnych domkach.


Niemal wszystkie domki są drewniane - lekka i prosta konstrukcja z drewna.
Drewna tu nie brakuje, bo jak wspominałem świerk, który jest towarem eksportowym NZ,
znalazł tak dobre warunki do wzrostu, że zagraża miejscowej roślinności.
ż

Bardzo charakterystyczne są okna wykuszowe 
- prawie co drugi  domek ma mniejsze lub większe bay window


Na Cuba Street też już wiosna w pełni - generalnie w grudniu zaczyna się okres letni i sezon wyjazdów - potrwa do początków jesieni - czyli do lutego.

Teraz na przykład na Uniwersytecie jest sesja egzaminacyjna przed wakacjami letnimi.


Generalnie w Wellington jest mało jest starych budynków - głównie niedaleko portu. 
Widoczna poniżej trakcja to dla trolejbusów - ekologia, ekologia, ekologia ;)

Tramwaje zostały wycofane w latach 60. XX i można je teraz znaleźć nad oceanem 
niedaleko plaży  (patrz kilka postów w dół)


Zresztą takie stare budynki są niebezpieczne z powodu trzęsień ziemi 
- każdy z nich musiał być wzmacniany, aby przejść bardzo rygorystyczne testy 
i dostać certyfikat bezpieczeństwa. 

Każdy budynek w NZ musi mieć taki certyfikat 
i jest on odnawiany okresowo po drobiazgowych kontrolach.

Bezpieczeństwo, bezpieczeństwo, bezpieczeństwo ;)

A to znajomy już "ul" i budynek Parlamentu


Wieczorami w weekendy ulice hula tylko wiatr - w sumie większość mieszkańców Wellington 
ma domki na okolicznych wzgórzach i centrum szybko pustoszeje. 

Ja sobie szczególnie cenię, że tutaj zmrok zapada dopiero około 21 h ;)


Proszę zwrócić uwagę w którą stronę  jest skierowany napis na ulicy
- ruch lewostronny jest dosyć niebezpieczny (odruchowo patrzy się w niewłaściwym kierunku) 
i niewygodny (odruchowo idzie się pod prąd na chodnikach).


I kolejne domki - część z nich przypomina domy dla lalek Babie 


Domki są strasznie, ale to strasznie zimne 
- cienkie, drewniane ściany i do tego okna z jedną szybą.
Rozumiem, że tu klimat wybitnie morski i bardzo rzadko temperatura spada poniżej 0 
ale rano jest naprawdę zimno - jak w Somiance wczesną wiosną ;)


Oczywiście domki nie mają centralnego ogrzewania, 
ale też nie ma kominów od pieców węglowych ... 

... mimo że Nowa Zelandia ma bardzo bogate złoża węgla (około 15 mld ton) 
a węgiel był głównym surowcem energii od końca XIX wieku. 

Teraz węgiel jest "bee", była już premier Nowej Zelandii Helen Clarke ogłosiła kilka 
lat temu, że kraj ten zamierza być pierwszym na świecie
z zerową emisją dwutlenku węgla w całej gospodarce do 2020 !


Otóż cały system ogrzewania jest na zasilny na prąd 
- klimatyzatory + nawiewowe grzejniki elektryczne (takie duże farelki).

Niestety u nas w domku grzejniki są na termostat i wyłączają się pewnym czasie 
- w nocy powietrze suche jak pieprz, a rano zimno jak w kostnicy ...


W sumie zużycie prądu jest tu niebagatelne, bo i kuchenki też są na prąd 
Pytałem jednego profesora jak sobie radzą z produkcją prądu - oczywiście ekologia rządzi:

Około 70 proc. elektryczności pochodzi ze źródeł odnawialnych 
- głównie hydroenergii i energii geotermalnej

Oto źródła energii w 2011 r


Na Wyspie Północnej blisko wygasłego wulkanu -  Jeziora Taupo 
w 2010 r. powstała największa na świecie geotermalna elektrownia o mocy 140 MW:   
The Nga Awa Purua Geothermal Power Station 


- kosztowała 430 millionów NZD (ok. 1 mld zł) 
a teraz dostarcza aż 13 proc. energii elektrycznej 
ma zaspokoić braki w hydroenergii, szczególnie po suchej zimie.


Trzeba pamiętać, że Nowa Zelandia leży na obszarze bardzo aktywnym sejsmicznie
 i ma ogromne zasoby źródeł energii geotermalnej. 

Opowiem o tym niebawem przy okazji 
wspomnień z pobytu z moją Elizą w Rotorurze w 2007 r.


A na koniec praktyczne info. 
Otóż znalazłem portal, który specjalizuje się w wycieczkach do Nowej Zelandii
 - nie znam tego operatora, ale ma bogatą ofertę i bardzo atrakcyjne ceny 
na tle innych biur podróży w Polsce

 a bilety lotnicze z Polski do NZ za 4 800 zł to super tanio.


Nie ręczę za to biuro, ale po prostu bardzo bym chciał,aby jak najwięcej osób czytających ten blog też odwiedziło kiedyś Nową Zelandię :)

Śmiejemy się z kolegami, że może tutaj kupimy na spółkę domek nad jeziorem 
- w sam raz na wakacje lub wypad na weekend z Polski ;) 

(loty samolotem w jedną stronę to średnio 38 h z transferami, a strefa czasowa +12h)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz