Strony

środa, 17 października 2012

Dzisiaj krótki post - dni mijają na Uniwersytecie bez większych zdarzeń.

Otóż dzisiaj tj. 17 X o godz. o 12:42 (czyli 1:42 w Polsce) przeżyłem po raz pierwszy w życiu: trzęsienie ziemi

W sumie było bardzo słabe - epicentrum znajdowało się ok. 190 km od Wellington i to głęboko pod ziemią (ok. 110 km). W pewnym momencie "bujnął" się nasz pokój - w lewo i prawo. 
Trwało to dosłownie kilka sekund - wstałem - rozejrzałem się co potencjalnie zabrać jak będą wstrząsy wtórne .....ale był już spokój

Później pomysłem, że coś mi się przewidziało, albo że to tylko podmuch silnego wiatru uderzył w budynek, ale prof. z pokoju obok przyszedł do nas i zapytał jak nam się podobało ;)
Trudno oddać to przeżycie ... - ale mniej więcej jak na spotkaniu Maorysów na tym filmie 
(oczywiście u mnie znacznie słabiej)




Oto jest raport z "mojego" trzęsienia ziemi - miało 5,5 w 10 stopniowej skali Richtera


Okazuje się, że trzęsień ziemi w Nowej Zelandii jest notowanych nawet kilkanaście dziennie - oczywiście większość nie jest nawet wyczuwalna:


Nowa Zelandia jest bardzo narażona na trzęsienie ziemi, gdyż leży na uskoku dwóch płyt tektonicznych - Pacyfiku i Australii (niebieska i czerwona linia)


Największe trzęsienie w ostatnich latach miał miejsce w Christchurch 2 lata temu
 - prawie 200 osób zginęło i stare miasto legło w gruzach:


Cóż czekam na następne trzęsienie ziemi aby przekazać Wszystkim szerszą relację

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz